Często pada pytanie „Do rozwiązywania jakich problemów najlepiej nadaje się design thinking?”. Odpowiedź, która najbardziej zapadła mi w pamięć brzmi: „Rzeczywistych”. Uwielbiam jej prostotę. Na pierwszy rzut oko wydaje się śmieszna, ale wbrew pozorom kryje w sobie dużo głębszą prawdę. Dziś będzie o standardowej nadkreatywności firm i pracowników, byciu zbyt do przodu i strachu przed słowem „problem”.
Niby nikt się w pracy nie nudzi, nikt nie narzeka na brak wyzwań, a panuje potoczna opinia, że pracownicy są niezaangażowani i mało twórczy. Często to przekonanie skupia się, niestety, na najmłodszych pokoleniach, dokładając argumentów do stwierdzeń typu „kiedyś to było”.
Moderator to nauczyciel. Tak dzisiaj, z perspektywy kilkunastu lat w tym biznesie, patrzę na tę funkcję. Bazując na pytaniach i opisach projektów jakie kierowane są do naszej firmy, wnioskuję, że przez brak jednej definicji mogą rodzić się pewne nieporozumienia.
Mówią, że design thinking to stan umysłu. Zgodzę się z tym, choć uważam, że aby ten stan osiągnąć trzeba dojść do pewnego poziomu biegłości. Według mnie poczujesz to w momencie, w którym nabierzesz zaufania do procesu design thinking, czyli sekwencji następujących po sobie etapów pracy. Jeśli jeszcze nie wyruszyłeś/łaś w tę podróż to tutaj znajdziesz kilka wskazówek na co zwracać uwagę.
Usprawnianie i efektywność to słowa odmieniane przez wszystkie przypadki w różnych kontekstach biznesowych. Mnie też zaraziły. Od studiów marzyłam, żeby tworzyć systemy, które przetrwają pokolenia i po latach nadal będą wręcz matematycznie piękne i zrozumiałe dla kolejnych użytkowników.
Widzę jak zmienia się w Polsce rozumienie i postrzeganie design thinking. Początkowo była to tylko egzotyczna nazwa, kojarzona z branżą kreatywną, może trochę z innowacjami, ale nawet nie za bardzo. Design thinking używano do pobudzenia kreatywności, do zbudowania „team spirit” czy oderwania od rzeczywistości. Dziś #designthinking sprofesjonalizowało się, zbudowało sobie pozycję rzetelnej metody pracy.
Klient w centrum - owszem, jak najbardziej, ale nie zapominajmy o potrzebach i celach firmy. Proces design thinking zaczyna się od empatii, czyli od znalezienia niezaadresowanych dotychczas potrzeb użytkowników. Nie dajmy się jednak zwieść pokusie zaspokajania ich wszystkich. Podstawą działania każdej firmy jest jej wizja. Ona określa dokąd zmierzamy i co chcemy osiągnąć. Dopiero w ramach, określonych przez wizję firmy, zaczynamy wybieranie potrzeb klientów.
Po ukończeniu Kursu Moderatora Design Thinking byłam pełna energii, pomysłów i gotowości do działania. Wiedza i narzędzia oraz to czego mogłam doświadczyć na własnej skórze dało mi ogromnego powera i utwierdziło w przekonaniu, że design thinking jest metodą, którą chcę wykorzystywać w codziennej pracy. W głowie brzęczało mi tylko pytanie „Jak to zrobić?”
Większe zaangażowanie pracowników, szybsze weryfikowanie pomysłów, wzmacnianie pracy zespołowej to tylko część korzyści wdrażania design thinking jako metody pracy w firmie.
Jednym z atutów metody design thinking jest to, że świetnie sprawdza się jako pomysł na pracę ludzi z różnych środowisk, działów, zawodów itp. Często podkreślamy, że ta różnorodność jest tym co podbija kreatywność, pomaga spojrzeć z innej perspektywy na problem, co przekłada się wprost na innowacyjność rozwiązań. Brzmi świetnie, ale przed zróżnicowanymi zespołami stoją istotne wyzwania, przedstawiamy 3 z nich...
Pobierz narzędzia, które możesz wykorzystać w codziennej pracy. Zainspiruj się i odkryj nowe sposoby działania!
ZOBACZ WIĘCEJOdkryj nowe potrzeby użytkowników dzięki raportom z badań design thinking. Duża dawka wiedzy i inspiracji.
ZOBACZ WIĘCEJ